niedziela, 8 maja 2016

Drewniane morze czyli jak całować ul według Jonathana Carrolla

             Jednym z pierwszych wpisów na tym blogu była mini recenzja Krainy Chichów Jonathana Carrolla. Jestem w trakcie lektury Drewnianego morza, które jest moją szóstą przygodą z tym autorem  i znowu nie mogę wyjść z podziwu. Czytając jego książki zaczynam zwracać uwagę na takie szczegóły w swoim życiu, które wcześniej bym pominęła, lub nie zdawałam sobie z nich w ogóle sprawy. Zaczynam się zastanawiać, czy rzeczywiście korzystam z toalety u siebie w domu, czy przypadkiem nie ściągnęłam "nachów" w tramwaju i z rozkoszą na twarzy, nie załatwiam swoim spraw podczas podróży tramwajem linii 15A. Ewentualnie gdy idę po uczelni i ktoś się na mnie patrzy, próbuję sobie przypomnieć, czy rzeczywiście założyłam dzisiaj rano spodnie i zdarza się, że pytam o to moich znajomych, na moje szczęście chyba do tego przywykli. 
           Kwestią, o której nie można nie wspomnieć mówiąc o książkach Carrolla, są wykreowani przez niego bohaterowie. Są tak charakterystyczni i swojscy, że nie da się ich nie zapamiętać, w dodatku można się w nich zakochać. Każdy ma swoją historie, każdy jest tak wyraziście opisany (chociażby autor poświęcił mu tylko zdanie), iż wydaje się, że znam go od zawsze. Czy kogoś z jego książek nie polubiłam tak na noże i widelce? Chyba nie.
       Czytanie jego książek przypomina układanie życiowych puzzli, albo zbieranie grzybów bez przewodnika. Każdy grzyb musisz dokładnie obejrzeć a nawet posmakować, by polegając na swojej intuicji włożyć go do koszyka. Dopiero na koniec lektury robisz rekonesans zbiorów i okazuje się czy byś przeżył, czy otruł rodzinę. Zaczynasz zastanawiać się, czy Twojemu życiu czegoś nie brakuje, jakiegoś gadającego psa, patyka czy kolorowego pióra.
             Ciosem fatality kunsztu literackiego Carrolla jest jego poczucie humoru. Chyba nieraz zdarzyło mi się zaśmiać gromko w tramwaju, lub czytać aktualnie fragmenty chłopakowi, przerywając tym jego dotychczasowe czynności. Absurdalność niektórych zdarzeń i recepty na ich rozwiązanie są tak dziwne albo tak banalne, że aż śmieszne. Rzeczy ważne obok całkiem błahych, rzeczy smutne obok radosnych, przeobrażają się i ewoluują w taki sposób, że sam zastanawiasz się, czy śmiejesz się bo tak trzeba, czy z beznadziejności jaka bije z kolejnego zdania. Niektóre teksty zasługują na zapisanie w kalendarzu by w razie potrzeby użyć ich jak magicznych zaklęć. 
                Jonathan Carroll to autor, któremu mogę z czystym sumieniem i roześmianym sercem powiedzieć- Dziękuję! 

Z poważaniem
córka, dziewczyna, siostra, przyjaciółka, studentka, czytelniczka z Polski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz