środa, 31 maja 2017

Coś nowego

Dorosłam do używania nowych technologii, czyli tabletu graficznego. Pożyczyłam tablet, by sprawdzić czy w ogóle mi się to podoba i czy mi wychodzi. Na razie przerabiam swoje poprzednie rysunki, ale kto wie? Praktyka czyni mistrza. Jak na razie jestem zadowolona z efektów :) Zwłaszcza, że używam prostego programu jakim jest gimp.






niedziela, 8 maja 2016

Drewniane morze czyli jak całować ul według Jonathana Carrolla

             Jednym z pierwszych wpisów na tym blogu była mini recenzja Krainy Chichów Jonathana Carrolla. Jestem w trakcie lektury Drewnianego morza, które jest moją szóstą przygodą z tym autorem  i znowu nie mogę wyjść z podziwu. Czytając jego książki zaczynam zwracać uwagę na takie szczegóły w swoim życiu, które wcześniej bym pominęła, lub nie zdawałam sobie z nich w ogóle sprawy. Zaczynam się zastanawiać, czy rzeczywiście korzystam z toalety u siebie w domu, czy przypadkiem nie ściągnęłam "nachów" w tramwaju i z rozkoszą na twarzy, nie załatwiam swoim spraw podczas podróży tramwajem linii 15A. Ewentualnie gdy idę po uczelni i ktoś się na mnie patrzy, próbuję sobie przypomnieć, czy rzeczywiście założyłam dzisiaj rano spodnie i zdarza się, że pytam o to moich znajomych, na moje szczęście chyba do tego przywykli. 
           Kwestią, o której nie można nie wspomnieć mówiąc o książkach Carrolla, są wykreowani przez niego bohaterowie. Są tak charakterystyczni i swojscy, że nie da się ich nie zapamiętać, w dodatku można się w nich zakochać. Każdy ma swoją historie, każdy jest tak wyraziście opisany (chociażby autor poświęcił mu tylko zdanie), iż wydaje się, że znam go od zawsze. Czy kogoś z jego książek nie polubiłam tak na noże i widelce? Chyba nie.
       Czytanie jego książek przypomina układanie życiowych puzzli, albo zbieranie grzybów bez przewodnika. Każdy grzyb musisz dokładnie obejrzeć a nawet posmakować, by polegając na swojej intuicji włożyć go do koszyka. Dopiero na koniec lektury robisz rekonesans zbiorów i okazuje się czy byś przeżył, czy otruł rodzinę. Zaczynasz zastanawiać się, czy Twojemu życiu czegoś nie brakuje, jakiegoś gadającego psa, patyka czy kolorowego pióra.
             Ciosem fatality kunsztu literackiego Carrolla jest jego poczucie humoru. Chyba nieraz zdarzyło mi się zaśmiać gromko w tramwaju, lub czytać aktualnie fragmenty chłopakowi, przerywając tym jego dotychczasowe czynności. Absurdalność niektórych zdarzeń i recepty na ich rozwiązanie są tak dziwne albo tak banalne, że aż śmieszne. Rzeczy ważne obok całkiem błahych, rzeczy smutne obok radosnych, przeobrażają się i ewoluują w taki sposób, że sam zastanawiasz się, czy śmiejesz się bo tak trzeba, czy z beznadziejności jaka bije z kolejnego zdania. Niektóre teksty zasługują na zapisanie w kalendarzu by w razie potrzeby użyć ich jak magicznych zaklęć. 
                Jonathan Carroll to autor, któremu mogę z czystym sumieniem i roześmianym sercem powiedzieć- Dziękuję! 

Z poważaniem
córka, dziewczyna, siostra, przyjaciółka, studentka, czytelniczka z Polski

piątek, 25 grudnia 2015

Wigilijne przemyślenia


Umieranie jest czymś naturalnym. Umierasz i rodzisz się dziesiątki razy dziennie. Z każdą mijającą sekundą coś się z Tobą dzieje. Dzień za dniem odradzasz się jako nowa istota, inna niż wczoraj, inna niż przedwczoraj. Ty sprzed sekundy różni się od Ciebie teraz i ta za sekundę już nie będzie Tobą z tej chwili. Twoje myśli płyną jak potok drążąc wnętrze, zostawiając ślad. Czy pamiętasz co w tedy czułaś? Patrząc na fotografię, o czym myślała ta 3 letnia dziewczynka? A ośmioletnia, o czym myśli? Co kryje się w jej oczach? Czy widać w nich ten ból i cierpienie? Ten strach przed każdym dniem, krzykiem, podniesioną ręką?  Świat ma kolor zachodu słońca zza bordowych zasłon. Ma zapach wódki i kurzu, a powietrze ciężko się wdycha. Dźwięki są zmieszane. Coś jak krzyk, tłuczenie, klaskanie, pukanie, miażdżenie, szuranie, drapanie, piszczenie, kapanie. Kwitnące forsycje, spadające liście, gorąca czekolada i piekące, czerwone ślady.  Obiad przy stole, teleturniej w telewizji a potem szum i ból w głowie. Cztery czerwone ściany jak klatka. Czerwień, czerwień, czerwień i nic więcej. Bordowe ściany, bordowe zasłony, bordowa wykładzina i bordowa ja. Bordowa ja, bez tożsamości. Kim jestem jak nie mieszanką cudzego życia? Konsekwencją cudzych błędów i wyborów.  Świat za oknem jest wielki i straszny, zimny i gorący, jasny i ciemny. Tyle kilometrów do przemierzenia, tylko miejsc do odwiedzenia. Stare kamienice, deszcz, światła latarni, popękany chodnik, mokre liście i cienie, cienie dookoła. Wielki księżyc jak oko w ciemności i wiatr o chłodnym, obcym zapachu.  Ile może znieść jeden, mały umysł? Ile może znieść jedno, małe ciało? Posiadanie uczuć jest czymś trudnym, jest jak piętno. Im więcej odczuwasz tym bardziej cierpisz, nie godząc się z okrucieństwem świata. Sama świata nie zbawisz, tak jak nikt nie zbawi Ciebie.
Fatal Stage by Ryohei Hase  <http://ryohei-hase.deviantart.com/art/Fatal-Stage-85330492>

niedziela, 15 listopada 2015

Pisklę świata

Krótka praca na konkurs. Nie wygrałam, ale i tak jestem z siebie zadowolona :)

Nie dawno, dawno temu- teraz.
Nie daleko za górami- tutaj.
Obok Ciebie, w mrugnięciu oka, w biciu serca, pojawia się świat.
Istnieje, funkcjonuje i czasami ma wpływ na Ciebie.
Znasz to uczucie gdy nagle przejdą Cię ciarki? Jak to mówi Babcia, śmierć Cię powąchała... Nie!
Po prostu ocierasz się o ścianę drugiego świata. Twoje plecy przenikają do drugiej rzeczywistości, Twoja skóra drętwieje. Wiesz jak się to nazywa? Ten konkretny moment gdy czujesz igiełki w każdej warstwie skóry? To nie takie zwykłe ciarki ani gęsia skórka! To Złota Skóra, moment stykania się z innym światem, zmiany materii dookoła. Czemu Złota Skóra? Bo to moment tak wyjątkowy i cenny jak złoto, szlachetny i niedostępny dla byle kogo oraz stary jak ziemia po której stąpasz. Zastanawiasz się czy można przejść dalej? Oczywiście! Musisz tylko się mocno skoncentrować i powoli poruszać się tak, by Złota Skóra objęła Cię całego. Czujesz to? Ten chłód, który Cię ogarnia, to drętwienie i swędzenie. Twoja materia się zmienia, Twoje cząsteczki się przebudowują. Czujesz, że już jesteś jedną nogą gdzie indziej. Te szumy dookoła, wiatr na twarzy, wilgoć w powietrzu i dziwny, kurzowy zapach! 
Teraz możesz powoli otworzyć oczy, ale powoli! Widzisz chmury, dużo chmur, błękitne i białe. Szare niebo, czubki drzew. Ogromny, niekończący się las. Rozglądasz się dookoła, coś twardego upija Cię w udo, po dotyku poznajesz, że to gałąź. Wstajesz i otrzepujesz się. Z przerażeniem stwierdzasz, że nie wiesz gdzie jesteś! Nie masz prawa tego wiedzieć. 
Brawo! 
Jesteś w Wielkim Gnieździe Kruka, tym samym, w którym narodził się świat, tutaj początek i koniec stykają się. Tutaj Wielkie Pisklę świata wykluło się i spojrzało swoim okiem w nicość. Teraz Ty jesteś krukiem, w kruczym gnieździe, Teraz Ty zobaczysz koniec. Spod Twoich stóp słuchać chrupanie, tłuczenie, chrzęszczenie, łamanie, pękanie. Coś porcelanowego wyłania się spod twoich stóp, więżąc je. Z przerażeniem stwierdzasz że to skorupa! Wiercisz się, krzyczysz, próbujesz wyjąć nogi ale nie możesz. Skorupa Cię obrasta, tworząc śmiertelną klatkę, trumnę. Teraz już wiesz że jesteś Pisklęciem. Pisklęciem końca zamkniętym w jaju, w wielkim Gnieździe Kruka.


                                     https://www.pinterest.com/pin/501025527271737276/

Starocie 2

Każdy z nas kiedyś miał bloga, photobloga czy inne konta, o których zapomniał. Ja znalazłam swojego photobloga z 2012 roku, na którym miałam jeden wpis. Photoblog jako serwis mi się nie podoba, więc postanowiłam usunąć zdjęcia i wpis ( z usuwaniem konta są jakieś tam jajca  z pisaniem do centrali). Jeden, jedyny wpis z 15.11.2012 roku wstawiam właśnie tutaj by nie zginął. Strasznie mi się podoba, czytam go z dystansem i czasami lubię to co wychodzi spod moich palców.



Czy Ty też masz tak że się wyłączasz?
Nie, nie mam na myśli zagapienia, zapatrzenia w 
 jeden punkt, tylko całkowite wyłączenie, jesteś w swojej własnej rzeczywistości, 
 myślisz o zdarzeniach alternatywnych i żyjesz nimi. Ja tak mam, przerażające gdy się 
 zorientuje w jakim stanie jestem, zapominam o świecie, o ludziach dookoła mnie, a 
 potem robię się senna, bardzo senna. Różne miejsca są inne niż nam się wydaje, nie 
 zastanawiałeś się nigdy co było w danym miejscu przed zabudowaniami? co tam się 
 działo? Widzę kolory, na przykład pomarańczowy i czarny, pomarańczowy to latarnie, a 
 czarny to mokry asfalt. Tak, tak własnie wygląda jesień, ta rozmarzona i 
 sentymentalna.

Czy Ty też tak masz?

Każda jesień, co roku, traci swój urok, każdy dzień nowego roku jest mniej 
 pociągające, szary, coraz bardziej szary i gonisz coś czego nie ma, nie ma, to po 
 prostu nie istnieje, ale gonisz, szukasz, przypatrujesz się i cierpisz, tak bardzo 
 jak jeszcze nigdy przedtem, coraz bardziej i bardziej. To Cie rozrywa, od wewnątrz, 
 kiedyś było małe, teraz cie wypełnia, wylewa się do każdej żyły, każdej kości, 
 każdego narządu.... jesteś już obcy, dla samego siebie, albo też można powiedzieć że 
 jesteś kimś innym. 

Potem zaczynasz nienawidzić, nienawidzisz swojego głosu, swojego odbicia, swojego 
 ciepła i zimna. Nienawidzisz swoich upodobań, nie lubisz już tego co lubiłeś, lubisz 
 co innego i tego też nienawidzisz. W swoich oczach jesteś nikim, nikim ważnym, nikim 
 pięknym, nikim w każdej kategorii.

Umierasz.

Ja tak mam, mam tak od dawna, od zawsze, od kiedy pamiętam. Zgubiłam jakąś część siebie, jestem niekompletna, nijaka, uszkodzona. Przez to jestem niepotrzebna, popsuta i zdaje sobie z tego sprawę. Gonie za tym co zgubiłam, jednak nie wiem co to jest i zostają mi dwie rzeczy, albo szukać dalej, cierpieć i cierpieć ale szukać, albo niszczyć swoje ciało jak opakowanie aż do śmierci. W końcu kogo to obchodzi, jesteśmy tylko kupą tkanek, niczym więcej. 

i w klimacie https://www.youtube.com/watch?v=H2-1u8xvk54

wtorek, 25 sierpnia 2015

Nowe Hobby?

Ostatnio zaczęłam zbierać kamienie. Zazwyczaj są to krzemienie, ponieważ są piękne, różnorodne, nie tak trudne do znalezienia (poza kilkoma odmianami), posiadają właściwości magiczne i uzdrawiające. Kolekcja moich krzemieni wynosi teraz dwie spore puszki, oczywiście najpiękniejsze okazy stoją na półce, z mniejszych robię biżuterię.
 Czarnego krzemienia używa się do robienia krzemowej wody, czyli oczyszczonej wody, zbliżonej do takiej ze źródeł.
Najpopularniejszym za to krzemieniem w jubilerstwie jest krzemień pasiasty i on jest trudny do znalezienia, ponieważ występuje tylko w Górach Świętokrzyskich.
Krzemieni używało się przede wszystkim do oczyszczenia organizmu, uspokojenia się i wyciszenia. Pomaga mocniej stąpać po ziemi oraz podejmować decyzje. Chroni nasz także podczas snu. Jest dość uniwersalnym kamieniem, ponieważ można stosować go w każdym rodzaju magii.

Zdarzają się także inne okazy np. skamieliny, tych mam niestety mało :(


Niektóre z moich znalezisk :)








Moje wisiorki










Inne kamienie