wtorek, 22 kwietnia 2014

Z powrotem, czyli...

            

Samym środkiem ciszy kroczyła żwawo jej przyczyna- obcy wędrowiec z dużą walizką, 
Pięknie sklepiona czaszka podróżnego znamionowała niepospolitą inteligencję, 
postawa i wejrzenie zdradzały cudzoziemca, 
liczne nalepki na walizce- światowca, 
a to wszystko razem- królika.


            Jest taka książka, która była niespodzianką od losu. Kupiłam ją na kiermaszu książek z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy za 2 zł. Potem dowiedziałam się że jest praktycznie niedostępna, nie ma jej w księgarniach, nie ma w drukarniach. Ktoś wystawił ją na allegro za 90 zł a w antykwariacie kosztuje 40 zł, a dopaść ją trudno. Mowa o „Z powrotem, czyli fatalne skutki  niewłaściwych lektur” napisanej przez Zbigniewa Batko. W ilustracje zaopatrzył ją genialny Stasys Eidrigevičius. Książka została wydana dwa razy za pośrednictwem wydawnictwa Iskry, pierwszy raz w 1984 roku. Trudno mi powiedzieć do kogo jest skierowana, wydaje się zbyt zawiła dla dzieci, momentami przerażająca.



            Opowiada historie Królika… Królika? A może nie Królika? Opowiada historie Królika, nasz Królik wędruje mając przy sobie jedynie walizkę.  Wędruje w poszukiwaniu samego siebie. Oczywiście po drodze spotyka wiele istot, przyjaznych i nie.  Wędrujemy z koniem i pingwinem, oraz z kukułką z zegara . A czasami mruga do nas Tereska.
            Opowieść ta w dość zawiły ale barwny sposób pokazuje co się może stać jak zatracimy siebie chcą być kimś innym. Opowiada o tym co się dzieje gdy zaczynamy znajomość od kłamstwa oraz jakie są skutki czytania cudzej korespondencji :P

            Wspomniany wcześniej Stasys Eidrigevičius wykonał ilustracje które jednych mogą przerażać i odrzucać, innych przyciągać i hipnotyzować (ja należę do tych drugich).



            Zbigniew Batko napisał w swoim życiu dwie książki, pracował również przy produkcji filmów animowanych studia SE-MA-FOR.

            Daniel Sczechura w 1997 roku stworzył krótką animację na podstawie owej książki. Nazwał swój film „Dobranocka”, polecam każdemu, kto lubi stare animacje, obejrzeć to 15 minutowe dzieło.




1 komentarz:

  1. Kocham tę książkę, mam to samo wydanie. Uważam, że kultowa jest z uzasadnieniem, szkoda, że tak mało znana. To zupełnie pojechana, oniryczna opowieść, gdyby wydał ją Cortazar, znałby ją cały świat. Natomiast trafiłam na tego bloga szukając w googlu jednego z plakatów Stasysa, który jest autorem przeze mnie uwielbiamym. Teraz więc nie pozostaje mi nic innego, jak serdecznie pozdrowić pokrewną duszę :)
    Pozdrawiam, Joanna.

    OdpowiedzUsuń