Samym środkiem ciszy kroczyła żwawo jej przyczyna- obcy wędrowiec z dużą walizką,
Pięknie sklepiona czaszka podróżnego znamionowała niepospolitą inteligencję,
postawa i wejrzenie zdradzały cudzoziemca,
liczne nalepki na walizce- światowca,
liczne nalepki na walizce- światowca,
a to wszystko razem- królika.
Jest taka książka, która była niespodzianką od losu. Kupiłam ją na kiermaszu książek z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy za 2 zł. Potem dowiedziałam się że jest praktycznie niedostępna, nie ma jej w księgarniach, nie ma w drukarniach. Ktoś wystawił ją na allegro za 90 zł a w antykwariacie kosztuje 40 zł, a dopaść ją trudno. Mowa o „Z powrotem, czyli fatalne skutki niewłaściwych lektur” napisanej przez Zbigniewa Batko. W ilustracje zaopatrzył ją genialny Stasys Eidrigevičius. Książka została wydana dwa razy za pośrednictwem wydawnictwa Iskry, pierwszy raz w 1984 roku. Trudno mi powiedzieć do kogo jest skierowana, wydaje się zbyt zawiła dla dzieci, momentami przerażająca.
Opowiada historie Królika… Królika? A może nie
Królika? Opowiada historie Królika, nasz Królik wędruje mając przy sobie
jedynie walizkę. Wędruje w poszukiwaniu
samego siebie. Oczywiście po drodze spotyka wiele istot, przyjaznych i
nie. Wędrujemy z koniem i pingwinem,
oraz z kukułką z zegara . A czasami mruga do nas Tereska.
Opowieść ta w dość zawiły ale barwny sposób pokazuje
co się może stać jak zatracimy siebie chcą być kimś innym. Opowiada o tym co
się dzieje gdy zaczynamy znajomość od kłamstwa oraz jakie są skutki czytania cudzej
korespondencji :P
Wspomniany wcześniej Stasys Eidrigevičius wykonał
ilustracje które jednych mogą przerażać i odrzucać, innych przyciągać i
hipnotyzować (ja należę do tych drugich).
Zbigniew Batko napisał w swoim życiu dwie książki,
pracował również przy produkcji filmów animowanych studia SE-MA-FOR.
Daniel Sczechura w 1997 roku stworzył krótką
animację na podstawie owej książki. Nazwał swój film „Dobranocka”, polecam
każdemu, kto lubi stare animacje, obejrzeć to 15 minutowe dzieło.
Kocham tę książkę, mam to samo wydanie. Uważam, że kultowa jest z uzasadnieniem, szkoda, że tak mało znana. To zupełnie pojechana, oniryczna opowieść, gdyby wydał ją Cortazar, znałby ją cały świat. Natomiast trafiłam na tego bloga szukając w googlu jednego z plakatów Stasysa, który jest autorem przeze mnie uwielbiamym. Teraz więc nie pozostaje mi nic innego, jak serdecznie pozdrowić pokrewną duszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Joanna.