Postanowiłam napisać mini recenzję (?), notkę o książce i
filmie które wywołały we mnie sprzeczne emocje.
Tytuł: Złodziejka książek (the Book Thief)
Autor: Markus Zusak (zaskoczyło mnie że jest Australijczykiem
i ma 39 lat)
Rok wydania: na świecie 2005, w Polsce 2008
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Typ: powieść wojenna
Pierwsze wydanie ma śliczną
okładkę, w genialny sposób odzwierciedlającą fabułę - prosta kolorystyka z
symbolicznym obrazkiem. Niestety w 2013 roku, gdy wyszedł film, jak na komercję
przystało, wprowadzili na rynek egzemplarze z okładką z filmu. Tragiczna nie
była, ale to już nie to samo. Na szczęście ta szata graficzna nie cieszyła się
powodzeniem i wznowili wydanie stare z lekko zmienioną czcionką. Oczywiście, było wiele innych okładek, ale pokażę te które ukazały się w Polsce.
stara okładka
Zaczynając od książki, porwała
mnie bez reszty, zakochałam się w każdym jej elemencie. Postacie są barwne, ale
jednocześnie swojskie - czujesz jakbyś je znał. Mimo że Markus Zusak jest Australijczykiem,
świetnie odwzorował klimat Hitlerowskich Niemiec, wczuł się w język i kulturę
panującą wśród biedoty (nie ukrywajmy, nasi główni bohaterowie mają ledwo co do
garnka włożyć). Książka opowiada o życiu dziewczynki, którą matka oddała pod
opiekę niemieckiej rodzinie. Już na początku zostaje sama, jej młodszy brat - Werner, który miał razem z nią zamieszkać u niemieckiej rodziny, umiera w pociągu i zostaje pochowany przy torach. Opowiada historię dziewczynki, która uczy się czytać i pisać dzięki nowemu ojcu
i ukradzionym książkom, ale przede wszystkim przetrwać i być dobrym człowiekiem.
Opowiada równocześnie historię wielu innych osób, Maxa Vandenburga, Hansa
Hubermanna, Rudiego Steinera oraz innych pobocznych postaci. Dowiadujemy się także sporo o akordeonie, czarnoskórym olimpijczyku i bibliotece burmistrza. Historia i
czas w jakim się znajdujemy to tylko powiązane tło mimo iż jest katalizatorem zdarzeń.
Książka wydaje się gruba, bo ma prawie
500 stron (chociaż historia w niej opisana dzieje się mniej więcej przez 4 lata
plus podsumowanie), jednak czyta się ją w zatrważającym tempie, strona za
stroną i człowiek nie wie kiedy ją kończy, chociaż robi to z ciężkim sercem
gdyż zakończenie… nie zdradzę tego :P
Film… film mnie rozczarował na całej
linii. Cieszę się, że najpierw przeczytałam książkę, bo inaczej pewnie nie
zrobiłaby na mnie takiego wrażenia. Niestety, mimo dobrej scenografii i
zaplecza technicznego film jest pozbawiony jakichkolwiek wyższych uczuć,
jakiejkolwiek tragedii (tak, książka jest o tragedii). Owszem dla osób które
nie czytały książki, film jest do przyjęcia, a nawet może się spodobać. Wycięto
mnóstwo scen, dodano nowe które zmieniają fabułę,niektóre przeinaczono. Film
pozbawia sceny emocji, wszystko jest jakby delikatniejsze, słowa i gesty. Akcja
jest przyspieszona, i co najbardziej boli - nie widać tak dobrze więzi między
bohaterami, która jest jednym z mocniejszych punktów fabuły i na niej opiera się też
akcja. Wiele rzeczy które w książce było oczywistych, dzięki cudownym opisom w
filmie stają się dwuznaczne i trudno pojąć o co chodzi. Musze również wspomnieć
o niedocenionym narratorze.
Zatem, jeżeli ktoś filmu nie
oglądał, a ma zamiar, to polecam najpierw przeczytać książkę (chociaż ostrzegam, że film może w tedy wydać się okropnym tworem). Jeżeli zaś ktoś już film
widział, może przeczytać „Złodziejkę książek”po to, by mieć porównanie.
Tak bardzo kocham "Złodziejkę książek"! Jedna z moich ulubionych książek i filmów ♥ Na początku Liesel w filmie trochę mi nie pasowała, ale jak się z nią bliżej poznałam, to jednak okazało się, że jest idealna ♥
OdpowiedzUsuńwcieniuksiazek.blogspot.com <--- Zapraszam na konkurs z książką ♥
Też się zakochałam w tej książce, Liesel rzeczywiście w filmie była świetna, tak samo jak Rudy czy Hans Hubermann :) Niestety film mnie zawiódł, nie było tego bólu i cierpienia które jest zaznaczone w książce bardzo wyraźnie :(
UsuńDziekuję za komentarz, pierwszy tutaj :) z chęcią zajrzę na bloga
Czytałam książkę, bardzo wciągająca, mocno wyobrażeniowa.
OdpowiedzUsuń